Ostatnie dni były na prawdę magiczne . Jak wszyscy już wiecie wciąż marudzę o spuszczaniu Panny Biglowej ,że nie mogę , że to dla mnie zbyt trudne po tym co przeżyłam ... Otóż jakiś czas temu na chwilę spuściłam Chicę w obecności Tobiego i jego właścicielki . Było to dla mnie bardzo dramatyczne przeżycie . Odwołałam ją ,po chwili przyszła ,zapięłam i po prostu wiedziałam ,że nie dam rady tego zrobić . W domu cały czas rozmyślałam jak będzie wyglądało nasze życie na krótkiej smyczy ,bez wolności , psiej radości z tego ,że jest wolny ,jak będą wyglądały smyczowe wakacje , to na prawdę w moich myślach wyglądało nieciekawie . Nastawiłam się ,że na następnym spacerze zrobię to ,spuszczę mojego psa . ie zabierałam Gringa ,ze względu na cieczkowanie suk i jego skandaliczne zachowanie ,to miał być Nasz wspólny samotny spacer . Zabrałam sporo smakołyków ,są one niezbędne na spacerze . Sama nie wierzę w to co zrobiłam ,spuściłam mojego psa , który dzielnie ,rewelacyjnie szedł niedaleko mnie totalnie olewając wcześniej interesujące łąki , szła wyznaczoną ścieżką , jestem z niej cholernie dumna . Na kolejnym spacerze postanowiłam to powtórzyć ,efekt był ten sam . Czy Chica przeraziła się wydarzeniami z listopada ?
Wiem jedno na pewno , źle prowadziłam mojego psa . Na wędrówkach zbyt wiele jej pozwalałam , biegała i robiła praktycznie co chciała . Teraz jest pod ścisłą kontrolą , nasze przywołanie jest na prawdę dobre , minęło już sporo czasu od listopada ,praca jaką w tym czasie włożyłam w przywołanie i zacieśnianie naszych więzów także sporo dała to widać . Wczoraj nastąpiła wielka próba , za 50 metrów pies miał pójść na smycz , koniec trasy ,wychodzimy na ulicę . Nie spodziewałam się ,że w krzakach może być bażant - miłość Chici , po prostu myślałam ,że to koniec ,że ucieknie ,ale odwołała się ,pięknie się odwołała , nie wyobrażacie jak bardzo cieszę się z tego powodu .
Na razie lecę na dwa fronty , spacer z Chicą ,powrót i spacer z Gringiem . Chica potrzebuje czasu , muszę skupiać na niej uwagę , spacery z dwoma psami nie są tak fajne gdy ma się psa gończego i niedobrego labradora ,który nie zawsze się posłucha . Oni na spacerach świetnie współpracują ,knują coś , uciekają , przekonałam się o tym przed wydarzeniami z listopada i października - wtedy obydwa były spuszczane . Gdy są pojedynczo są grzeczne i posłuszne ,a w grupie zwyczajnie się popisują .
Gringo we wtorek ma kastrację . Cieszę się z tego powodu i trochę obawiam , gdyż tak jak wspominałam jest on wnętrem i kastracja będzie wyglądała tak jak u suki . Chica doskonale czuła się po zabiegu , mamy świetnego weterynarza ,mam nadzieję ,że z Gringiem również pójdzie bez problemów.
Jak zauważyliście piszę Chica nie Czika , bo tak na prawdę we wszystkich papierkach jest wpisane Chica ,a ja pisałam "po polsku" ,gdyż bardzo dużo osób nie wie jak to wymawiać , dlaczego - tego to ja nie wiem .
Chica z pewnych względów staje się psem dwu języcznym ,uczę ją komend w j.szwedzkim , niedługo pojawi się filmik . Przyznam ,że pies patrzy na mnie jak na wariata , szwedzki jest kompletnie nie podobny do naszego ojczystego języka ,ale Chi da sobie radę !
Kilka dni temu poszłam z Chicą nieznaną mi dotąd drogą i zastałam bardzo nieprzyjemny widok . Beaglea przy budzie na łańcuchu , brak mi słów , na prawdę .... Jak można być takim zwyrodnialcem ,następnym razem ,jeśli zobaczę na ich posesji jakiegoś człowieka ,zapytam dlaczego i czy jest możliwość oddania psa .
Do następnego posta ! :)
Brawo!! :D
OdpowiedzUsuńGratuluje wam takiego sukcesu! Wiem jak się czujesz, ostatnio przeżyłąm mniejwięcej to samo - bałam się psa spuścić, ale to zrobiłam... I co? Pięknie wracał! <3
Mam nadizję, że nie będziesz isę już bała jej spuszczać i ze jesczcze bardziej zacieśnicie więzi! ;*
Świetnie. Bardzo się cieszę z tego powodu :) piękne zdjęcia, podobają mi się :>
OdpowiedzUsuńcooldogyorkie.blogspot.com
Gratuluję :D. Wiem co czujesz, Chersi z Kibą na spacerze też zawsze coś razem knują i Kiba przy Chersi za żadne skarby nie przyjdzie na zawołanie, dlatego też spacerujemy oddzielnie :/. Przedostatnie zdjęcie świetne *.*
OdpowiedzUsuńwychowanie psa jest trudne,dlatego tak ważny jest każdy sukces psa.gratuluje Wam że wychodzicie na prostą i idzie Wam coraz lepiej.masz cudowne psy,po prostu są piękne ! Baddy jest kastratem i w zasadzie nie masz się czego bać,będzie dobrze. :) daj nam znać co i jak po zabiegu.trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Ola i Baddy.
Gratuluję! Wiedziałam, że Wam się uda. :)
OdpowiedzUsuńTeż się czasami boję puścić Fuksa ze smyczy, ale nie dlatego, że ucieknie, ale boję się, że zaatakuje jakiegoś psa.. :c
Zdjęcia jak zwykle prześliczne, ale ostatnie najlepsze! :)
Co do pisania imienia, jak dla mnie lepiej wygląda "Czika" :)
Pozdrawiamy, Martyna i Fuks.
Super!Czika wyczuła pewnie Twoją energię i Cię posłucałą, też się cieszę razem z Wami! :D
OdpowiedzUsuńSue&N&B
Gratulujemy! Ja miałam podobne przeżycia z moją Yuki. Wiem co czujesz. :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda - wcześniej psiska się nie słuchały, ale ważna jest silna wola :)
Piękne psiska ^^
Pozdrawiam i życzę:
dla Gringa - braku nerwów u weterynarza na kastracji,
dla Cziki - powodzenia w nauce w obcym języku :)
Tobie - wytrzymałości z psami ;D
sorry, że tak dawno nie widziałam, ale jak wiadomo szkoła :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Hania&Fiona
Brawo! Cieszę się waszym szczęściem :D Wygląda na to, że chyba musisz po prostu być czujniejsza na spacerach i może zacznij jej trochę bardziej ufać?
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w nauce w obcym języku ;)
A nie mówiłam że się uda? ;)
OdpowiedzUsuńZwykle trzeba być dobrej myśli, być konsekwentnym i się nie poddawać.
Bez sztuki walki nie dojdziemy nigdzie. Z moim labradorem ciągle wałkujemy temat przywoływania. Problem mamy o tyle utrudniony że pies podczas spaceru nie reaguje ani na smaczki ani zabawki.
Liczą się tylko zapaszki. Powodzenia wam życzę! Oraz powrotu do wspólnych spacerów, i z beaglakiem i biszkoptem ;))
Super, że co raz lepiej jest na waszej drodze :D małymi kroczkami a osiągniecie jeszcze więcej sukcesów :)
OdpowiedzUsuńhttp://aussie-dog-world.blogspot.com/
Pozdrawiamy: Dominika&Kentucky :-)
I WIELKIE BRAWA DLA WAS! Obie już mamy dystans do różnych rzeczy, Ty z obawiasz się ucieczki puszczając Chi a ja gdy tylko w pobliżu pojawiają się samochody. Może to nic złego, pod warunkiem, że staramy się takim rzeczom zapobiegać :> mocno zaciskamy za Wasze przywołanie kciuki!
OdpowiedzUsuńSuper, że udało wam się nauczyć przywoływania.
OdpowiedzUsuńU mnie i Amoora nauka wciąż trwa, choć młody nie zwiewa.
Za to Herkules ma to chyba wrodzone bo uczyć go tego nie musiałam :)
Wszystkie psy przywiązane do buty to głupota -,-
Ciekawe jakby tak właściciela przywiązać i niech stoi...
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas :)
http://amoorherkules.blogspot.com/