środa, 25 stycznia 2012

Polowanie ^^

 Witam ! Dzisiaj Pańcia od rana się krzątała po domu,zabierała różne przedmioty i pakowała.Nagle zaczęły się telefony; to o trzynastiej ? .Pierwsze co przyszło mi na myśl ; spacer ! Około godz. 13 Pańcia powiedziała Luna,chooć do Luny ! Zaczęła się ubierać,chować aparat,smakołyki,piłeczkę,furminator i wazelinę.Troszkę tego się nazbierało,ale pozorny zawsze zabezpieczony ! :) No,więc kiedy Pańcia była już gotowa,powiedziała do mamy,wychodzimy ! Za progiem drzwi czekała już Paula i Dinamarca de la Luna byłam bardzo podniecona tym zdarzeniem.Kiedy już schodziłyśmy na dół,Paula mów do Ali przypinamy je ? ,a Pańcia na to -Nie no poco ? .Zadowolone z Luśką zeszłyśmy na dół.poszłyśmy normalnie chodnikiem,aby nie marnować czasu.Dotarłyśmy za cmentarz,na naszą polanę.Pobiegłam z Lufą na wyższy stopień polanki,gdzie spokojnie stąpał sobie bażant,niestety my go nie zauważyłyśmy,ale nasze właścicielki owszem.Nagle rozpoczęły krzyki; bierz go ! Poluj ! Luna jak wściekła zaczęła gonić,a ja za nią ! Ten ptak był jakiś dziwny,widząc psy chodził sobie nadal i dopiero po k.10 metrach odleciał.Pańciom szło się ,zresztą nam też ciężko,ponieważ śnieg sięgał ponad ludzkich łydek .Trochę Nas to zmęczyło.O ! Zapomniałam Wam powiedzieć,że Ala i Paulina podczas kiedy byłyśmy koło cmentarza zauważyły przy lesie trzy osoby zjeżdżające na nartach,Pańcie obmyśliły plan na "wszelki wypadek" ;) Niestety ten plan nie był potrzebny ponieważ jak się okazało byli to trzej nastolatkowie.Ala powiedziała do Pauli nie mów do Luny po imieniu tylko Dinamarca,a ja do mojej Devine (tak jak z rodowodu rodziców) i bardzo dobrze,że moja Pańcia tak powiedziała bo Ci chłopcy usłyszeli,że Paula woła do Luny Dina i zaczęli ją wołać,lecz bardzo ostrożna Luna bała przejść się obok nich.Ja szłam koło nogi Ali,tak na "wszelki wypadek".Po kilkunastu metrach,Paulina postanowiła wrócić po szczekającą Luśkę i poszłyśmy w dalszą drogę.Do lasu miałyśmy sporą górę,a to wszystko przez tych chłopaków ;( Ale doszłyśmy w końcu :D Poczułam trop i uciekłam w głąb lasu.Pańcie trochę się zmartwiły więc wróciłam,dostałam za to smakołyk,pobiegłam dalej wraz z Luną i znów uciekłam za ulicę na polanę,kiedy Pańcie mnie zobaczyły szybko zbiegły na dół,ale ja nie zbyt je słuchałam i pobiegłam znów na szczyt leśnej góry,więc Pańcie znów za mną w górę,w końcu zdołały mnie złapać,Ala przypięła mnie na smycz i wyruszyłyśmy do domów.Zatrzymałyśmy się Jeszcze na wzgórzu lasu,aby zrobić zdjęcia i ruszyłyśmy.Kiedy byłyśmy jakieś 200 metrów od brzozy ,Pańcie zobaczyły jakąś osobę i biały ogon ! Myślały,że to musi być jakiś duży pies,ale jak się okazało był to mój kumpel Leon ! Niestety dzisiaj byłam z Luną i musiałam pilnować,aby Leoś nic jej nie zrobił,dlatego odganiałam harriera warcząc i podgryzając go.Nasze trzy Pańcie uznały,że nie mam humoru do zabawy.Chwilę ze sobą porozmawiały,podzieliły się wrażeniami i odeszłyśmy w stronę ogrodzonego placu,obok cmentarza.Tak zakończyła się nasz leśna przygoda.
Niestety było to chyba ostatnie polowanie Luny :(.
Teraz Fotki;














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanujemy siebie ,szanujemy wypowiedzi innych ,nie stosujemy wulgaryzmów , jeżeli chcemy - reklamujemy swój blog !